Gone Girl
Witajcie Blogoczytacze!
Dzisiejszy wpis ma kilka celów. Po pierwsze, poprawa humoru, wykopałem sesję z sierpnia, a przy aktualnej pogodzie nic tak nie wpływa pozytywnie na nastrój jak wspomnienie lata. Po drugie, wynikiem ubocznym sesji jest wideo, które kręciłem wtedy trochę od niechcenia, a po odpowiednio długim odleżeniu na dysku materiał dojrzał wreszcie do tego, aby za niego chwycić. Po trzecie i najważniejsze – sesję dzieliłem z niesamowicie zdolną osóbką. Ania Borowa, bo o niej mowa, słynie ze swoich prac, w których fotografia jest tylko punktem wyjścia do stworzenia surrealistycznych grafik – koniecznie sprawdźcie resztę jej prac!
Przy tej okazji pomyślałem, że poruszę temat, który chodził za mną już od dawna. Jaki efekt końcowy może osiągnąć 2 różnych fotografów mając do dyspozycji tę samą przestrzeń, porę dnia (a co za tym idzie, światło) modelkę i stylizację, przy użyciu podobnych narzędzi. Temat wart uwagi, ponieważ pokazuje jak osobowość twórcy wpływa na to, co wychodzi spod jego rąk. Uwielbiam wszelkie możliwe różnice między ludźmi, naszą różnorodność, tym bardziej cieszy mnie fakt, że zdjęcia Ani i moje są tak niesamowicie inne! Dzięki uprzejmości samej autorki, w poniższym wpisie możecie zobaczyć również jej prace.
Zanim jednak zapoznacie się z tym, co udało się urodzić, pora na tradycyjnych kilka słów o zespole:
– pozowała moja osobista Muza: Magdalena Witczak,
– wizaż, młoda i zdolna: Kasia Bogaczyk,
– fotografowała Ania Borowa i ja,
– wideo – ponownie ja, natomiast ekran tytułowy i napisy do klipu przygotowała moja Muza.
Meanwhile, time for the most important thing – the photos. I’ll start with 3 shots by Ania Borowa – aren’t they fantastic?
Time for some of my work, in a completely different style:
pozdrawiam!
Leave a Comment